zresztą sami przeczytajcie
enjoy ; *
Moje małe czarne perskie maleństwo wyrywało się i szarpało za smycz wielokrotnie próbując ją przegryźć,jeszcze nigdy nie widziałam takiego dziwnego zachowania u zawsze grzecznej Kitty .
Kotka wydawała się być czymś zaniepokojona co zaczęło udzielać się i mnie ,mój dziwny strach spotęgował się gdy obok mnie przejechała pędząca na sygnale karetka i tłum ludzi zgromadzony w kółeczku na ulicy sto metrów dalej.
-No tak ,kolejny wypadek .Mruknęłam do siebie pod nosem i kontynuowałam zawziętą walkę z kotem.
Nigdy nie rozumiałam dlaczego przechodnie stają wokół rannego i przyglądają się jak on cierpi ,całkowicie sparaliżowani i niezdolni do pomocy. Z pośród tłumy dostrzegłam rękaw siwej bluzy dziwnie mi znajomej z czarnymi paskami po boku,ale wciąż nie wiedziałam skąd ją znam.
Wzięłam kotkę na ręce i przeszłam po pasach na drugą stronę ulicy i obejrzawszy się po raz ostatni zauważyłam rozsypane płatki czerwonych róż ,nieszczęśnie teraz rozdeptanych i walających się pod nogami milczących i przerażonych gapiów.
Funkcjonariusze karetki przystąpili do pomocy chłopakowi i na oczach wielu świadków dokonywało elektrowstrząsów mających przywrócić życie temu biedakowi.
Pomimo tego że nie chciałam na to patrzeć stałam jak wryta nie zważając na wbijające się niecierpliwie pazurki Kitty w moje ramie.
Po paru minutach walki o życie pacjenta ,mężczyzna ubrany w czerwony mundur machnął ręką a z karetki wyniesiono nosze które zabrały chłopaka do karetki.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem a ambulans odjechał z głośną syreną ,aż ciarki mnie przeszły ,wszystkie włoski wzdłuż kręgosłupa uniosły się delikatnie a moim ciałem wstrząsnął nie przyjemny dreszcz niepokoju i strachu.
Nagle dostałam całkowitego olśnienia ,ta bluza ,kwiaty i dziwny niepokój podpowiedziały mi kto mógł zostać ofiarą tego wypadku .Wyciągnęłam telefon z kieszeni i drżącymi palcami wybrałam numer swojego chłopaka modląc się w duchu by odebrał ten cholerny telefon.
Jeden sygnał ,dwa ,pięć ,poczta głosowa.
- Dobry Boże ,nie ..
Nagle z tłumu dobiegł mnie charakterystyczny głos Freddiego w piosence Queen- Bohemian Raphsody a jakiś przechodzień podniósł telefon i obejrzał go ze zdziwieniem .Z daleka rozpoznałam charakterystycznego iphona z kolorową obudową a ziemia niemal obsunęła mi się spod nóg ,musiałam podtrzymać się ściany sklepu by nie upaść .
Już wiedziałam że tym chłopakiem był mój Nathaniel.
Proszę o szczere komentarze ,co o tym myślicie .
czy podoba wam się opowiadanie i jest jakiś sens by pisać go dalej .
Mi się podoba. I to bardzo ;D Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do mnie: http://welcome-to-my-dream.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie bardzo mnie wciągnęło,jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału .
pisz szybko!
Zgadzam się z Avampi , naprawdę lektura bardzo wciąga , czekam na kolejny rozdział!Myślałaś kiedyś żeby wydać własną książkę ? :)
OdpowiedzUsuńNie zastanawiałam się nad tym .
UsuńAle jestem pewna że dałabym radę jakąś napisać,ale kto by to przeczytał? : )
ja napewno ;33
Usuń